Niemożliwe stało możliwe
Tomek — mój pasierb — był wtedy studentem 2 roku wydziału geografii na UJ w Krakowie. Po alarmującym telefonie, że coś dziwnego się z nim dzieje, wrócił do domu do Szczecina. Gdy trafił do szpitala zdiagnozowano u niego opryszczkowe zapalenie mózgu. Pomimo intensywnego leczenia jego stan był bardzo zły. W pewnym momencie tak bardzo się pogorszył, że nie było już z nim żadnego kontaktu, nawet samodzielnie nie oddychał. Lekarze nie dawali nam też żadnej nadziei na wyzdrowienie twierdząc, że jego mózg jest odkorowany i że nawet jeśli przeżyje, będzie jak roślina.
Miałam wielkie szczęście – byłam chrześcijanką i członkiem kościoła, w którym ludzie wierzyli, że Jezus wciąż uzdrawia i nigdy w tym względzie się nie zmienił. Przez rok modliliśmy się o Tomka. Okazało się, że jednak w pewnym momencie jego stan zaczął się poprawiać i stopniowo wracał do zdrowia!
Po roku Tomek wrócił na studia i ukończył je, co jest dowodem, że jego mózg został kompletnie uzdrowiony. W tej chwili bardzo dobrze radzi sobie w życiu. Dla nas, którzy wiedzieliśmy przez co przeszedł w tej chorobie — jest “chodzącym cudem”.
Dziękuję Bogu za to co zrobił. Według lekarzy Tomek był nieuleczalnie chory — a jednak Bóg go uzdrowił! Wdzięczna jestem również wszystkim, którzy razem ze mną uwierzyli Bogu, że dla Niego nie ma nic niemożliwego.
Iwona